Pierwszy prowincjał prowincji warszawskiej, północnej bądź mazowiecko-wielkopolskiej – jak ją zwykło się nazywać – to człowiek wielkiego formatu. W opinii swoich podwładnych zyskał wielki autorytet, co budziło wobec niego duży szacunek i poszanowanie. Tym zakonnikiem wybranym podczas kapituły prowincjalnej w sierpniu 1939 roku na stanowisko prowincjała był o. Maurycy Madzurek.
Urodził się 6 sierpnia 1884 roku w miejscowości Bojan na Bukowinie. Na chrzcie otrzymał imię Jan. Do Zakonu OO. Franciszkanów wstąpił 27 września 1904 roku rozpoczynając nowicjat we Lwowie. Dnia 29 września 1905 roku we Lwowie złożył śluby czasowe. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w Krakowie, gdzie złożył 8 grudnia 1908 roku śluby wieczyste. Dnia 29 września 1911 roku przyjął święcenia kapłańskie w Krakowie. Po skończonych studiach pracował w Jaśle i we Lwowie. W latach 1918-1924 był gwardianem w Kaliszu, zaś w latach 1924-1927 był gwardianem i proboszczem w Grodnie. W tym czasie był bezpośrednim przełożonym o. Maksymilian Kolbe i tworzącego się w tym czasie wydawnictwa „Rycerza Niepokalanej”. Potem w latach 1927-1936 pełnił urząd gwardiana i proboszcza w Gnieźnie. Na kapitule prowincjalnej w 1936 roku został wybrany sekretarzem prowincji oraz dodatkowo w latach 1936-1939 pełnił obowiązki ojca duchownego kleryków w seminarium w Krakowie.
Wybrany prowincjałem prowincji mazowiecko-wielkopolskiej w sierpniu 1939 roku objął rządy w nowoutworzonej prowincji. Po wybuchu II wojny światowej wielu zakonników z obu prowincji znalazło się poza domami zakonnymi w rozproszeniu i nie zdołało objąć funkcji wyznaczonych przez kapituły prowincjalne z 1939 roku. Po zajęciu przez III Rzeszę i sowiecką Rosję terenu Polski została podzielona na dwie części. Zabrakło władz zakonnych w obydwu częściach prowincji południowej oraz w części prowincji północnej, znajdującej się pod administracją radziecką.
Generał zakonu o. Beda Hess na miejsce prowincjała o. Wincentego Borunia, który wyjechał do Włoch, mianował komisarzem generalnym dla prowincji południowej o. Maurycego Madzurka. On to na klasztory południowej prowincji położone w Generalnym Gubernatorstwie wyznaczył swego delegata, którym został o. Anzelm Kubit. Po kilku miesiącach został on mianowany przez o. Bedę Hessa komisarzem generalnym.
Po upływie kilkunastu miesięcy wojny prowincja północna na terenie Generalnej Guberni miała w posiadaniu już tylko trzy klasztory w Niepokalanowie, Warszawie, i Skarżysku-Kamiennej. W tym ostatnim klasztorze władze okupacyjne wymordowały za udział w pracy konspiracyjnej trzech ojców i czterech braci zakonnych razem z kilkusetosobową grupą cywilów. Miało to miejsce 14 lutego 1940 roku na Borze pod Skarżyskiem-Kamienną. Klasztor z różnymi kolejami losu przetrwał do 1943 roku, kiedy to obsadzono go kapłanem diecezjalnym. W sierpniu 1944 roku władze niemieckie zniszczyły klasztor franciszkański w Warszawie razem z resztą stolicy podczas walk powstania warszawskiego. Zakonnicy podzielili los mieszkańców miasta i znaleźli się w obozie przesiedleńczym w Pruszkowie.
Na skutek działań wojennych zupełnie utraciły kontakt z prowincjałem prowincji północnej klasztory w Dziśnie, Grodnie, Iwieńcu, Wilnie i Zaczepicach. Z tych klasztorów znajdujących się na terenie okupacji sowieckiej, jak też ze wschodniej części prowincji południowej powstał tzw. komisariat lwowski, pod zarządem o. Alberta Wojtczaka. Jednak po upływie trzech lat o. Albert zrezygnował z urzędu komisarza.
Generał zakonu o. Beda Hess 8 stycznia 1943 roku mianował nowego komisarza, którym został o. Korneli Czupryk. Pełnił on tę funkcję do końca II wojny światowej. W 1943 roku pięć klasztorów prowincji północnej, które od 1939 roku należały do komisariatu lwowskiego, na skutek decyzji definitorium generalnego z 1942 roku powróciło pod jurysdykcję o. Maurycego Madzurka. Jednak stan materialny tych klasztorów jak i straty personalne były tak duże, że można stwierdzić, iż praktycznie przestały istnieć. Jedynie klasztor w Niepokalanowie pozostał do końca i jako jedyny z prowincji północnej doczekał końca II wojny światowej. Tam też we wrześniu 1944 roku o. Maurycy Madzurek tymczasowo przeniósł siedzibę prowincjała.
W swoich wspomnieniach o. Florian Koziura wspomina o. Maurycego Madzurka, jako człowieka niezwykle bohaterskiego i nieugiętego. W pierwszych latach zawieruchy wojennej gestapo często mu dokuczało rozmaitymi kontrolami, wzywaniami do urzędu, groźbami aresztowania, rozstrzelaniem itp. On mimo to stał twardo na posterunku, trzymając śmiało w garści rządy powierzonej sobie Prowincji. Odważnie ściąga wszystkich, co się rozbiegli do klasztoru, nie zważając na przykrości, jakie niejeden podwładny mu wyrządził; nie obawia się przyjmować do zakonu nowych kandydatów i prowadzić studia, choć najeźdźca tropił go bardzo i surowo karał obozami lub nawet rozstrzelaniami.
Postawa o. Maurycego Madzurka podczas powstania warszawskiego też pozostawia jasny przykład i jego heroizm. Podczas pierwszych dni powstania warszawskiego w stołecznym klasztorze zniósł klauzurę, aby umożliwić opiekę i schronienie pobliskiej ludności i powstańcom. Pod koniec sierpnia 1944 roku znalazł się wraz ze współbraćmi z warszawskiego klasztoru w obozie przejściowym w Pruszkowie. Stamtąd został za protekcją zwolniony i wraz z innymi znalazł się w Niepokalanowie. Dla bezpieczeństwa urzędu zamieszkał w domu wypoczynkowym klasztoru w Niepokalanowie w tzw. „Lasku”.
Po zakończeniu działań wojennych na polecenie władz kościelnych i po prośbie władz państwowych zorganizował duszpasterstwo na wyznaczonych terenach Ziem Odzyskanych. Zgromadzonych w Niepokalanowie kapłanów wysyłał na nowo objęte placówki na Pomorzu i Prusach Wschodnich.
O. Florian Koziura wspominając ten czas podkreśla jego bezkompromisową postawę. Ciężkie rządy Prowincją trzymał do ostatniej chwili; wszystkie listy sam odpisywał i to w pozycji leżącej w łóżku; wszystkich interesantów sam przyjmował; wszystkim, co odnosiło się do dobra Prowincji, żywo się interesował dając zawsze trafne wskazówki. W ostatnich dniach życia, chociaż był bardzo osłabiony i puls zdradzał zbliżającą się śmierć, zdążył napisać jeszcze kilka listów do ojców rozsianych po nowych placówkach. Dnia 18 października 1945 roku został mu udzielony wiatyk i ostatnie namaszczenie przez o. Artura Zapaśnika. Po przyjęciu tych sakramentów zmarł o godz. 21.30. Przy śmierci był obecny wspomniany już o. Artur Zapaśnik i o. Hadriana Leduchowskiego, który pełnił funkcję sekretarza prowincji. Miało to miejsce w domu wypoczynkowym w Niepokalanowie Lasku. Został pochowany na cmentarzu klasztornym w Niepokalanowie.
O. Maurycy Madzurek powinien pozostać w pamięci, jako silny i bezkompromisowy wobec przeciwności prowincjał. Przez cały okres wojny stał na czele prowincji północnej będąc jednocześnie wielkim autorytetem dla współbraci. Chory na serce do ostatniej chwili pełnił swoją funkcję i załatwiał sprawy urzędowe. Niech będzie dla wszystkich współbraci przykładem wierności swoim zobowiązaniom wobec Kościoła i Zakonu.
Rafał Kwiatkowski OFMConv
Dziękuję za ten wpis. To był wujek mojej babci Jadwigi Dobrodziejskiej z domu Morawskiej. Brat jej matki, Marii Morawskiej z domu Madzurek. Po Powstaniu Warszawskim, w którym rozstrzelane zostały 2 inne siostry prowincjała (Rzeź Woli) przez jakiś czas babcia też przebywała w Niepokalanowie sprowadzona przez wujka. Niestety rodzina wyginęła i rozproszyła się w czasie wojny. Zostało mało informacji. Wszystkie są dla nas cenne.